Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

17 lipca 2012, wtorek

O 8.20 rano obudzilo nas lomotanie do drzwi wejsciowych. Kuzyn umowil nas na spotkanie z Urzedzie. Mamy sie zameldowac czyli uczynic empadronamiento . Abdul rzeczowo wylicza liste dokumentow, jakie potrzebujemy zabrac: kopia paszportu, kopia dowodu osobistego, kopia dowodu osobistego albo karty pobytu gospodarza domu. Kazda z pozycji H. sprawdza w stosie dokumentow, po czym ochoczo wsiadamy w metro i po chwili zasiadamy przy stole z urzedniczka.
- Poziom edukacji? - pyta Pani zza biurka.
- Powiedz jej, ze podyplomowe - mowi.
- Jak to przetlumaczyc na hiszpanski? - zastanawia sie kuzyn.
Tak zostalam doktorantka.

Tego samego dnia, wieczor. Spacerujemy po raz pierwszy ulicami dzielnicy. Wyobrazalam sobie Madryt jako miasto pelne zycia. A tu co? Waskie uliczki, niewidoczne chodniki. Krete podjazdy i niebezpieczne bramy, z ktorych nagle wyjezdza samochod albo...stoisz na przeciwko warsztatu samochodowego, ktory w Hiszpanii jest umiejscowiony jak sklep. Ma nawet witryne.

Szukam wzrokiem ludzi. Pustki, ulice zamiata kurz, stosy papierow i porzuconych puszek po piwie. Czasem przemyka jakis Latynos w drodze do domu albo kilkoro nietrzezwych mezczyzn stoi przed tawernami i smieje sie z zartow, jakie sobie opowiadaja.

Madryt to wielkie pueblo. Z jednej strony w ponad 20. dzielnicach mieszka 6 mln ludzi. Z drugiej strony - nie czuje sie tu ducha metropolii. W niskich blokach i kamienicach mieszkaja ludzie zamknieci na swiat. Nie wychodza po pracy, nie wracaja o poznych porach z klubow. Nie halasuja, nie awanturuja sie nawet. Czasem tylko w bramach widac dzieci. Po prostu stoja i bawia sie telefonami. Nie ma interakcji.

Brak komentarzy: