Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

18 maja 2015, jak latwo z legalnego imigranta stac sie nielegalnym

Mam znajoma. Mieszka w Belgii ok 2 lat. Wczesniej zyla w Hiszpanii (3 lata) z mezem Azjata. Tam tez urodzila im sie corka. Jak w wielu innych tego typu przypadkach, para zdecydowala sie na emigracje do kraju niedotknietego dojmujacym kryzysem i wybrali srodek Europy Zachodniej. Kiedy przyjechali do Belgii, walizki jeszcze spalone sloncem kraju Cervantesa, maz zahaczyl sie na czarno u swego krajana jako pomoc kuchenna. Ona - wczesniej zajmowala sie wychowaniem corki, w obliczu wymagan urzedniczych sama zaczela szukac pracy. Dostala karte pobytu w Belgii na 5 lat jako obywatelka UE z zaznaczeniem, ze ma dostarczyc umowe o prace. On - czekal na legalizacje pobytu jako malzonek obywatelki UE.

Mijaly miesiace - pracy nie bylo. W koncu nadeszlo pismo: "Prosze zglosic sie na najblizsza komende policji z waznymi dokumentami". Poszla, spodziewajac sie rutynowego wywiadu, czy mieszkaja razem, z czego sie utrzymuja, itp. Na wstepie jednak funkcjonariusz zabral jej karte pobytu i powiedzial:
- Nie znalazla Pani pracy w odpowiednim czasie.
Na prosbe o przyslanie tlumacza, bo nie rozumie, zapytal:
- W jakim jezyku Pani rozumie?
- Na przyklad po angielsku, hiszpansku, polsku - odpowiedziala.
Lamana angielszczyzna oficer wyjasnil, ze skonczyl sie jej czas (w domysle jej rodziny takze) i jesli nie znajdzie sobie pracy w ciagu 3 miesiecy, zostanie deportowana do Polski.

Zakonczenie bylo szczesliwe o tyle, ze w koncu udalo sie jej zaangazowac jako sprzataczka w tej samej restauracji, w ktorej pracowal jej maz. Ale liczba godzin, jaka zaproponowano, nie dawala jej zadnych uprawnien do pomocy ze strony panstwa, chocby w kursie francuskiego, na jaki sie zapisala. Placila pelna taryfe, tj. 195 EUR za miesiac kursu, podczas gdy "dotowany" przez Urzad Pracy obywatel z pelnia praw (ona wciaz czekala na oddanie karty), placil 75 EUR. Nie wspominajac o opiece lekarskiej. Placila 25 EUR za konsultacje, nie mogac odliczyc sobie co najmniej polowy jak reszta legalnych obywateli.

Imigrant "bez papierow", o jakiego walcza organizacje pozarzadowe panstw europejskich to nie tylko uchodzca z Syrii, imigrant z Afganistanu, Pakistanu czy Indii, ale takze obywatel legalnie przebywajacy na terenie innych panstw europejskich i korzystajacy z mobilnosci spolecznej w obrebie UE. Pech chcial, ze ta znajoma nie miala w Belgii czlonkow swojej rodziny, a jej maz mial tylko kolegow z tego samego miasta. Nie mogli liczyc, jak wielu imigrantow z Maghrebu czy panstw afrykanskich, na zdobycie kart pobytu na podstawie polaczenia rodzin (kuzyni to tez rodzina). Jej jedynym pocieszeniem bylo to, ze ma dziecko, ktore mogla zapisac do szkoly i ze dzieki niemu nie musi spowiadac sie na ponizajacych przesluchaniach.

Slusznie wiec robia dzialacze i oficjele w sluzbie ONZ piszac, ze nalezy zadbac o imigrantow i dac im start na nowej ziemi, a nie uratowanych z opresji wciskac do obozow jak sardynki w puszke. Nalezy jednak pamietac o tych zwyklych migrantach, ktorzy takze cos za soba zostawili i chca zaczac nowe zycie, a nie moga byc zdani wylacznie na siebie. Jaka miara tej pomocy? Skoro istnieje rozbudowany, zbiurokratyzowany system, to nalezy towarzyszyc takiemu migrantowi od poczatku, a nie stosowac metody represyjne i wymachiwac dyscyplinka jak nauczyciele z XIX-wiecznych karykatur straszac, ze w przypadku niepowodzenia planow obywatel UE stanie sie imigrantem "bez papierow".

Brak komentarzy: