Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

2 maja 2015, O przyjazni na emigracji

- Wszystko dla mojego przyjaciela - tak amerykanski pisarz Paul Auster konczyl korenspondencje z literackim noblista J. M. Coetzee.  Dodal, ze w prawdziwej przyjazni nie ma znaczenia odleglosc (wraz z Coetzeem udawali, ze sa z tej samej ulicy, w rzeczywistosci jeden mieszkal w Nowym Jorku, drugi w Adelaide), a raczej pewna rownowaga relacji. 

 


"Jesli lubie Cie i sposob, w jaki istniejesz w swiecie, jesli Cie podziwiam i chce Ci dorownac, stajesz sie dla mnie przykladem, jak zyc - i czuje to wobec Ciebie, a Ty czujesz to wobec mnie - zyjemy w stanie wzajemnego szacunku, a to jest forma milosci"  - wyjasnial pisarz. 



Dla wielu takie rozwazania wydaja sie blahe. Ale pewnie tacy ludzie nie traktuja przyjazni serio. Zmieniaja przyjaciol jak koty wlasciciela. Miejsce, w ktorym przebywaja, staje wazniejsze od czlowieka, ktory zostal gdzies dalej. Odpychaja kiedys waznych dla siebie ludzi, bo ci przestali byc uzyteczni. Znam takie osoby. W gruncie rzeczy sa bardzo samotne, ale otaczaja sie innymi ludzmi po to, aby sie zabawic i skorzystac z czegos ich kosztem. Nie chce ich tutaj potepiac, bo kazdy ma swoja taktyke i sposob zycia. Ale wspolczuje im szczerze. Ich zycie bowiem jest ubozsze o aspekt niematerialny, duchowy. Czym jest przyjazn, jesli nie dzieleniem sie zyciem z drugim czlowiekiem ponad granicami, ponad czasem? To dawanie efemerycznego dobra i dostawanie go w zamian. W prostych slowach, melodii glosu, gestach i aktywnosci.

Zawarlam moje przyjaznie wiele lat temu. Dzis kiedy zdarza mi sie tesknic, siegam po poczte elektroniczna, probuje dzwonic. Wiem, ze to nie zastapi uscisku dloni, cielesnego poczucia, ze ma sie przyjaciela blisko, na odleglosc oddechu. Ale pozwala to docenic wage tych relacji. Kazde slowo wydaje sie wazniejsze, niesie bardziej skoncentrowana tresc. Teraz mamy raczej "ten sam swiat", te same wartosci, te same zainsteresowania, tak samo pisana historie. Dzielnica, miasto, ulica - miejsce przestalo znaczyc. A jesli przyjaciel bedzie mnie naprawde potrzebowal, moge wsiasc w pociag, samolot czy autobus i znalezc sie blisko tej osoby. Zupelnie, jakby wciaz mieszkala w tej samej dzielnicy.

Wiem, co dzieje sie u moich przyjaciol. Bo sa dla mnie wazni. Bo nie traktuje swojej emigracji jako czegos ostatecznego, czegos, co separuje na zawsze. Traktuje emigracje jako pewien etap zycia. Wybor, ktory wiaze moje zycie z innym miejscem, ale ktory mnie nie zmienia. Moze dlatego, ze wyjechalam jako mentalnie uksztaltowana, dojrzala emocjonalnie istota. Z przyjazniami, ktore trwaly przez polowe mojego zycia i ktore traktuje
jak relacje rodzinne.

"Dla małych dzieci przyjaźnie to romanse. Są intensywne jak nic innego w późniejszym, dorosłym życiu. To przyjaźnie, które niszczą ziemię i poruszają świat, są esencją życia uczuciowego" - to wciaz slowa Paula Austera.


Zostanmy wiec w przyjazni malymi dziecmi. A wtedy nasza emigracja nie rozwiaze wezlow, ktore zycie zawiazalo...


Brak komentarzy: