Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karta pobytu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karta pobytu. Pokaż wszystkie posty

23 pazdziernika 2015, Kanada dla Polaka - o punktach imigracyjnych

fot. Sarbux, freeimages.com

Po wygranych wyborach, premier-elekt Justin Trudeau z Partii Liberalnej wybral sie z wizyta do przedstawicieli mniejszosci narodowych i religijnych. Odwiedzil m.in. pakistanski meczet, byl z wizyta w miastach w wiekszosci zamieszkalych przez ludnosc indygeniczna - First Nations. Obiecal:
"It's time for a renewed, respectful and inclusive nation-to-nation process to eliminate the gap in First Nations education", proces polityki "wyrownawczej" aby poziom edukacji Pierwszych Kanadyjczykow byl taki sam jak kazdego innego mieszkanca."Wybraliscie rzad, ktory bedzie promowal roznorodnosc, bo sama Kanada byla budowana przez ludzi z wielu zakatkow swiata, ktorzy praktykowali rozne religie, mowili roznymi jezykami. Wiemy, ze taki kraj nie powstal przez przypadek, dlatego bedziemy podtrzymywac ducha afirmacji roznorodnosci i inkluzywnej polityki spolecznej".

Pieknie brzmia te hasla bo wydaje sie, ze premier Kanady chce dla wszystkich dobrze. Kazda mniejszosc, kazda nacja i praktykujacy wszystkie religie maja sie czuc w Kanadzie jak w domu. Inkluzywna polityka imigracyjna - czyli wlaczanie grup etnicznych do wiekszej spolecznosci i dbanie o zachowanie spojnosci spoleczenstwa przyjmujacego juz na poziomie regionalnym - ma byc sukcesem dziesieciolecia zmian w polityce migracyjnej kraju klonowego liscia. Rozczaruje sie jednak ten, kto chcialby wyjechac do Kanady ot tak, jak np. do Wielkiej Brytanii. Bez przygotowania, znajomosci jezyka czy dyplomu. Kanada bowiem od kilku lat stosuje system punktacji, w ktorej brane sa pod uwage: wiek, poziom edukacji, doswiadczenie zawodowe, poziom adaptacji spolecznej kandydata czy fakt posiadania oferty pracy u konkretnego pracodawcy. Przyjrzyjmy sie systemowi punktowemu:
  • Wiek: 10 punktów za przedział wiekowy od 21 lat do 49 lat.
    Indywidualne zdolności do adaptacji. Maksimum 10 punktów. 
  • Wykształcenie. Maximum 25 punktów za ukończenie wyzszych studiów uniwersyteckich, minimum 17 lat oficjalnej nauki.
  • Znajomość języka. Maksimum 16 punktów za płynną znajomość języka angielskiego i 8 punktów za dobrą lub płynną znajomość języka francuskiego.
  • Doświadczenie zawodowe. Maksymalnie możemy otrzymać 21 punktów za 4 lata pracy na pełen etat. 0 punktów dyskwalifikuje kandydata.
  • Oferta pracy w Kanadzie: jeżeli możliwa do otrzymania. 10 punktów. Oferta pracy od pracodawcy kanadyjskego musi być potwierdzona przez kanadyjskie biuro bezrobocia.
  • Partner/Partnerka: wyksztalcenie, doswiadczenie zawodowe, czy oferta pracy w Kanadzie? Bliska rodzina w Kanadzie.
  • Srodki na poziomie ok. 16 000 $ (w przypadku pary bezdzietnej), aby zapewnic, ze jest sie niezaleznym finansowo.
W systemie trzeba uzyskac 67 punktow, aby moc aplikowac o pobyt na terytorium Kanady.    
Rozczarowac sie tez moga ci, co wiedza, ze na pewno wjada bez wizy. Jesli mamy stary paszport, mozemy miec problemy. Bez wizy wjada tylko ci, ktorzy posiadaja paszport biometryczny. Rozczaruja sie tez ci, co chca aplikowac do popularnych destynacji np. Montrealu, Quebecu, Toronto czy Ontario. Rzad Kanady "rozmieszcza" potencjalnych imigrantow w roznych czesciach regionu, do ktorego aplikowalismy. Jesli nie mamy rodziny (to tez kolejna opcja na otrzymanie pozwolenia na osiedlenie sie), musimy liczyc sie z tym, ze to wladze zdecyduja, gdzie bedziemy osiedleni. 

Jak najlatwiej znalezc sie w kraju klonowego liscia? Poprzez program "Skilled Worker". Kanada nie liczy, w przeciwienstwie do panstw tzw. Starej Europy, na tania sile robocza. Jesli kandydat znajdzie swoj zawod na liscie zawodow poszukiwanych przez rzad Kanady, moze smialo uczetniczyc w procesie "rekrutacji na emigranta". 

1 wrzesnia 2013, niedziela, jakie zmiany w ustawie o cudzoziemcach od 2014 r.

W polskim prawie dotyczacym cudzoziemcow szykuja sie zmiany. Juz od przyszlego roku mozemy spodziewac sie innego brzmienia niektorych przepisow, ma tez byc latwiej aplikowac o pobyt dzieki redukcji dokumentow i wreszcie - ma poprawic sie service cudzoziemcow.

Te zmiany sa chwalebne, jednak sa tez propozycje, ktore wydaja sie kontrowersyjne. Ustawodawcy proponuja zaostrzyc przepisy w zakresie sprawdzania malzenstw mieszanych.  Wedlug szacunkow Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, wspolautora proponowanych zmian w prawie (obok Helsinskiej Fundacji Praw Czlowieka), malzenstw mieszanych w Polsce jest ledwie 4%. A obcokrajowcow w stosunku do ogolu spoleczenstwa jest zas...0,01. Przyjrzyjmy sie zmianom:

1. Jak twierdzil w rozmowie z dziennikarzem TOK FM Tomasz Cytrynowicz z Urzedu ds. Cudzoziemcow, obcokrajowcy narzekali na dlugosc procesu. Cytuje: "Nie mogli ocenic, kiedy beda mieli dostep do polskiego terytorium". Urzednik potwierdzil, ze proces trwal miesiace, a nawet zdarzalo sie, ze na decyzje czekano ponad rok!
Zmiana: skrocenie procedury i informowanie o kazdym etapie procesu zainteresowanych.

2. Papiery, papiery. Dostarczanie wszystkich "materialow dowodowych"trwa. Bolaczka jest zwlaszcza zaswiadczenie o zameldowaniu, o czym mozecie przeczytac chocby w felietonie Marii Strelbickiej, ktora musiala pisac skargi na urzednikow.
Zmiana: mniej papierkow.

3. Wizyty domowe. W obecnym zapisie prawnym w art. 11 ust. 7 mamy: "W przypadku gdy cudzoziemiec nie wyrazi zgody na dokonanie sprawdzenia lokalu albo zgody albo utrudnia lub uniemożliwia przeprowadzenie  czynności, o których mowa w ust. 4, uznaje się, że informacje o faktycznym miejscu pobytu cudzoziemca nie zostały potwierdzone".

W tej chwili nie informuje sie cudzoziemca (my dowiadywalismy sie o procedurze u konsultantow Stowarzyszenia Interwencji Prawnej) o tym, ze bedzie sie nachodzic go w domu. Nachodzic jest tutaj zasadnym terminem, bo nie dosc, ze nie znasz "dnia ani godziny", to jeszcze musisz wyeksponowac wszystko, co swiadczy o tym, ze faktycznie przebywasz pod wymienionym adresem i wiedziesz zycie malzonka. Mielismy 2 wizyty, za kazdym razem pytano o to samo H. oraz mojego ojca...
Zmiana: szczegolowe informacje o przeprowadzanym dochodzeniu, aby nie bylo niespodzianek.

4. Obecny art. 101 pkt. 4 daje Urzedowi ds Cudzoziemcow mozliwosc odmowy przyznania kolejnej karty pobytu, jesli cudzoziemiec przebywa poza Polska ponad 10 mies.
Zmiana: dodanie wyjatkow (bardzo waznych z punktu widzenia cudzoziemca, ktory przeciez ma prawo sie przemieszczac):
 a) wykonywanie przez cudzoziemca obowiązków zawodowych lub świadczeniem przez niego pracy poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie umowy zawartej z pracodawcą, którego siedziba znajduje się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, lub
b) towarzyszenie cudzoziemcowi, o którym mowa w pkt 1, przez jego małżonka lub małoletnie dziecko, lub
c) szczególna sytuacją osobistą wymagającą obecności cudzoziemca poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej -  przerwa ma trwac nie dłużej niż 6 miesięcy.

5. W swietle art. 170 ust. 1 o malzenstwach mieszanych - "zawarcie i funkcjonowanie malzenstwa w celu obejscia przepisow" - choc trudno doszukac sie sensu w zapisie prawnym mowiacym o funkcjonowaniu i trwaniu fikcyjnych malzenstw, przepis ma byc zlagodzony. Jednak kontrole oraz procedura sprawdzajaca ma sie wydluzyc i byc bardziej szczegolowa...

Co jeszcze ma ulec zmianie? Witold Klaus ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej walczy jeszcze o kilka aspektow procesu legalizacji pobytu:
- pouczenie ma byc w 26 jezykach i ma byc zmienione
- wiecej rosyjskiego w urzedzie i na infolinii
- zaadaptowane przepisy unijne
- pozwolenie na prace - "szukamy Polaka, ale jesli go nie znajdziemy, szukamy cudzoziemca" i zlagodzenie brzmienia przepisow o utracie pracy.

Wszystkie propozycje zmian znajdziecie na stronie www Stowarzyszenia.



23 sierpnia 2013, piatek: Co o migracjach mowi nam Eurostat

Zeby mowic cokolwiek o migracjach w Europie, nie mozna pominac narzedzia okreslajacego trendy w ruchu ludnosci. Eurostat od lat sluzy badaczom, socjologom, dziennikarzom i dzialaczom organizacji pozarzadowych do szacowania, ile i kto przebywa na terytorium Unii Europejskiej. Interesujace sa liczby przedstawiajace zarowno migracje wewnatrz UE, jak i ruch obywateli innych krajow do UE i z UE. Co prawda polska wersja Eurostatu zawiera dane z 2009 roku, to angielska ma juz uaktualnione dane z 2011 roku. Oczywiscie sa to dane oficjalne, pokazujace jedynie ludzi, ktorzy legalnie i z wlasnej inicjatywy osiedlaja sie w krajach UE.

Kto zatem przyjal najwiecej imigrantow? Nietrudno zgadnac. UK zaostrzylo juz polityke imigracyjna i o pobyt juz nielatwo, ale dwa lata temu przyjezdzalo do niej przeszlo pol miliona imigrantow. Prawie tyle samo dostawalo sie do Niemiec, a ok 450 000 do Hiszpanii (teraz, o ironio, bardzo chca sie wydostac) i ok 385 000 do Wloch. Te kraje karmily ponad 60% wszystkich imigrantow UE.

Jakie kraje przodowaly w statystykach imigrantow? Maroko, Algieria, Indie, Chiny, Ekwador i USA oraz Turcja, Ukraina, Rumunia. Polska takze znalazla sie w czolowce zwlaszcza po migracji niemieckiej (89 000 wedlug szacunkow podawanych przez urzedy imigracyjne Niemiec i Deutsche Welle) i angielskiej (jest nas podobno ponad milion, a w calej UE ponad 2 miliony).

Czy Eurostat jest narzedziem miarodajnym? Legalni imigranci to kropla w morzu ogromnego ruchu ludzkiego na kontynencie. Tysiace przemierzaja kraje UE i kandydujace (jak Turcja) w poszukiwaniu lepszej przyszlosci albo zycia w poczuciu bezpieczenstwa.  Zwlaszcza w obliczu zamieszek i wojny domowej w Syrii, Egipcie czy Mali. Zreszta jesli wierzyc statystykom Interpolu, ktore mowia, ze Europe (Malte, Wlochy, Grecje) zalewaja w duzej mierze imigranci bedacy poza wszelkim systemem, mapa Eurostatu wydaje sie przygladzonym staromodnym tupecikiem na lysej glowie Europy. Skoro malutka, 400 000 Malta ma co roku rejestr 2000 ludzi nielegalnie przekraczajacych jej terytorium, podobnie Grecja (przerazajace filmy z obozu w Patras) widac, ze zywiol ludzki tylko bedzie sie wzbieral. Widac tez, ze te kraje nie dosc, ze nie radza sobie z nadmiarem ludzi, to w przypadku ucieczki z warunkow, jakie w nich panuja, narazaja na smierc w wodach Turcji lub Wloch. Tego Eurostat nie powie...

A jakim gospodarzem dla imigrantow jest Polska? Przeczytajcie niedawno opublikowany wywiad z dziennikarzem TVN, ktory spedzil kilka tygodni w bialostockim osrodku dla imigrantow. Moze nie spartanskie warunki Patrasu, ale areszt - to porownanie przychodzi do glowy jako pierwsze. Nas jednak rocznie, jak juz pisalam w poprzednim poscie, "zalewa" duzo mniej imigrantow. I chyba dlugo nie bedziemy ziemia obiecana.






18 sierpnia, niedziela: Chuchajac i dmuchajac czyli obcokrajowcy w Warszawie

Czy Polska jest krajem przyjaznym obcokrajowcom? Nie tym expatom, szefom, dyrektorom, czlonkom zarzadu, ale tym zwyklym, przecietnym, wyksztalconym i nie-mieszkancom innych panstw 27. albo obywateli panstw spoza UE, zwanych w zargonie urzedniczym "panstwami trzecimi"?

Sadzac po przepisach szczatkowo przedstawionych  na stronach www urzedow ds. cudzoziemcow, na wszelkie formalnosci czeka sie ok. 60 dni. Ale nikt nie pisze o zameldowaniu, wywiadzie czy wizycie domowej, ktore przedluzaja oczekiwanie w procesie wymiany/wyrobienia dokumentow. Przecietny czas oczekiwania dla petentow z panstw trzecich wynosi 4-5 miesiecy. A przeciez trzeba na imigrantow "chuchac i dmuchac", jak czytam w "Rzeczpospolitej". Potrzeba nam rak do pracy. Tak w stolicy, jak i w innych czesciach zielonego, wciaz rolniczego kraju.

Jak zatem wyglada liczebnie mozaika etniczna i narodowosciowa Warszawy? Oficjalnie nie ma danych statystycznych, choc abolicja z 2012 roku pozwolila nieco rozjasnic brunatna poswiate unoszaca sie nad aktami i numerami. I tak obcokrajowcy, zdaniem prof. Marka Okolskiego stanowia niespelna 1% ogolu mieszkancow (ok. 50 000). Wedlug GUS i rocznika demograficznego z 2012, migracje zagraniczne stanowia tylko 805 przypadkow przy 382 osobach, ktore wyjechaly z Warszawy. Brzmi pieknie.

Zajrzyjmy wiec do kolejnego spisu - tym razem liczby pozwolen na prace w wojewodztwie mazowieckim w pierwszej polowie 2013 roku. Wedlug danych Urzedu ds Cudzoziemcow, najwiecej pracowalo w Warszawie i miastach osciennych Ukraincow, Bialorusinow, Chinczykow, Wietnamczykow, Indusow, Uzbekow, Turkow, Nepalczykow, Ormian. Wciaz jednak to tylko kilka-, kilkanascie tysiecy ludzi, ktorzy mieszkaja jakis czas w stolicy. I, co tu sie czarowac - traktuja Polske i Warszawe jako miejsce postoju raczej, anizeli nobilitacji spolecznej i zrealizowanemu marzeniu o lepszej przyszlosci. 

A o czym informuje Urzad ds. Cudzoziemcow, porownujac w raporcie liczbe decyzji i aplikacji o przyznanie statusu uchodzcy albo karty pobytu w 2012 roku do lat poprzednich
  1. Liczba osób ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy osiągnęła największą wartość w dotychczasowej historii - 10 753 (o 166 osób więcej niż w 2009 r.),z czego 85% stanowiło wnioski złożone po raz pierwszy (w roku ubiegłym 74%).
  2. O 1/4 wzrosła liczba wniosków o przejęcie odpowiedzialności za rozpatrzenie wniosków o nadanie statusu uchodźcy złożonych na terytorium innych państw Unii w ramach Konwencji Dublińskiej.
  3. W porównaniu do 2011 roku Polska skierowała prawie dwa razy więcej takich wniosków do innych krajów UE.
  4. W sprawach o nadanie statusu uchodźcy znacząco wzrosła liczba umorzeń (co może mieć związek z brakiem zainteresowania kontynuowaniem postępowania o nadanie statusu uchodźcy ze strony cudzoziemców).
  5. W zakresie postępowań o uzyskanie zezwoleń na pobyt prowadzonych przez Szefa UdSC w drugiej instancji wydano o 1/4 więcej pozytywnych decyzji (głównie w związku z abolicją 2012).
  6. Do wojewodów wpłynęło o 25% więcej wniosków w sprawach o wydanie zezwoleń na pobyt (przeważnie ze względu na abolicję 2012), przy czym dwukrotnie wzrosła liczby decyzji negatywnych i umorzeń przy sprawach o zezwolenie na zamieszkanie na czas oznaczony.
  7. W stosunku do ubiegłego roku 1 200 obywateli państw Unii więcej złożyło wnioski o wydanie dokumentów potwierdzających prawo pobytu na terytorium RP.
Warszawa dlugo jeszcze pozostanie miejscem bardziej imigracji wewnetrznej niz "rajem" dla obcokrajowcow. Mniejszosci, ktore mielismy (patrz wietnamska i czeczenska), nie beda ronily lez, ze opuszczaja metropolie. A szkoda.

19 maja 2013, niedziela: Jacy sa Polacy?

Ten post dlugo czekal na publikacje. Kiedy jednak przegladam sie w oczach H. az widze, ze ocenia. Nie tylko mnie, ale ludzi wokol.

Najpierw zdziwila go sasiadka. Z malej wsi, starsza Pani wychowujaca wnuczke, kiedy jej syn pracuje 24 godziny w ochronie, a synowa w szkole jako sprzataczka. Wychowuje moze jest za duzym slowem. Na pewno jednak doglada, siedzac na lawce pod blokiem i wymieniajac sie uwagami z podobnymi paniami, babciami okolicznej dziatwy. Krotko, praktycznie obciete wlasna reka siwe wlosy, leniwie narzucona podomka i kapcie z gumy albo z weluru. Zaraz zabierze sie za obiad, przebierac sie nie ma sensu.

H. ze swoja sniada karnacja i eleganckim ubiorem przyciagal wzrok pan. Zwlaszcza, gdy zakladal swoje polyskujace pantofle ze skory bydlecej, biala lniana marynarke i jeansy Armani. Osiedlowe Panie nie odrywaly swoich znuzonych spojrzen. Odprowadzaly go nimi wrecz az do klatki. Sasiadka - jej oczy patrzyly dokladnie, ktory numer wybija tajemniczy przybysz na tablicy domofonu.

Starsze osoby w autobusie tez patrzyly. Czasem z zainteresowaniem, czasem z pretensja. Ta pretensja wydala sie H. szczegolnie interesujaca. Pytal:
- Czy cos sie tym ludziom stalo? Czy przed chwila ktos ich ponizyl, zwyzywal? Patrza, jakbym to ja byl winien.
Obserwowal ich, jak oni jego. Ich sposob mowienia bliski krzykowi, sposob poruszania sie. Dziarski, sprezysty i bardzo sztywny, jak na apelu wojskowym. Widzial, jak kloca sie z niewidzialnym przeciwnikiem, jak sami wyzywaja, jak narzekaja. I jak szukaja sprawcy swojego nieszczescia egzystencjalnego. Podobnie do korespondentow mediow, fotografow, zwyklych obcokrajowcow w tekscie Wyborczej, H. uwazal, ze Polacy musza miec wroga, prawdziwego albo wyimaginowanego, posiadaja pewien rodzaj megalomanii narodowej polegajacej na obnoszeniu sie z cierpieniem i zloscia i sa "slodko zabojczy". Zdrobnieniami i miekkoscia jezyka moga skutecznie uspic czujnosc.

A urzednicy? Ten specyficzny rodzaj czlowieka byl tylez zolnierzem, co laskawca, ktory podkreslal, ze jest liberalny i wyrozumialy dla pollegalnego imigranta z Orientu. Szczegolnie to ostatnie utkwilo w pamieci H. kiedy odbywalismy przesluchanie. Przesluchanie ktore trwalo blisko 4 godziny i mialo pokazac, czy zyjemy razem, czy robimy interes, jak to opisalam w poprzednim poscie. H. zadziwilo milosierdzie urzednikow. Skoro byli tacy liberalni, dlaczego odwiedzali dom az dwa razy, za kazdym razem inna ekipa, dlaczego przesluchiwali najpierw nas, a potem moich rodzicow? Mysle, ze szukal potwierdzenia mentalnego:
- Szukamy wroga.
To byloby bardziej prawdopodobne.


28 wrzesnia 2012, jak stalam sie rezydentka w Hiszpanii

Wybudzilam sie po trzech godzinach drzemki. Budzik nieublaganie spiewal, ktora mamy godzine i ze czas wstac. Doczlapalam sie wiec do prysznica, nastawilam wode na kawe, wymodelowalam ciasto na tortille i przymierzalam po kolei najelegantsze kreacje w mojej imigranckiej szafie. W koncu zdecydowalam sie na zlotawe spodnie, bezowa koszulke, granatowe czolenka. H. wdzial na siebie plowa marynarke, blekitna koszule i spodnie w kant koloru khaki. Wygladalismy pieknie, jak para, ktora wlasnie mowi sobie to wyczekane 'tak'.

Wizyta jednak dotyczyla mojej karty pobytu. Zeby byc w Hiszpanii legalnie, musze posiadac jakis miejscowy dokument. To wlasnie NIE. Numer, po jakim moga zidentyfikowac cie urzednicy, numer potwierdzajacy, ze nie jestes tu tylko na chwile, ze, do diaska, masz jakies plany i jestes wlasciwym czlowiekiem na wlasciwym miejscu. I ze kraj plynacy krwia bykow traktujesz powaznie.

Urzad imigracyjny miescil sie na koncu swiata. Co prawda prowadzila tam jedna linia metra, ale za to do konca trasy. Imigranci jechali wiec za polska enklawe w Aluche, do Casa de Campo. Sam urzad tez nie wygladal imponujaco. Tak jakby ktos przemianowal blok mieszkalny na instytucje. Jedno male wejscie, w pospiechu dobudowane wejscie dla niepelnosprawnych. Waski hol. I dlugi korytarz, gdzie oczekuja imigranci. Kilka rzedow plastikowych krzesel, kilka metrow przestrzeni dla chodzacych nerwowo w te i tamta strone, wreszcie kilkanascie okienek umiejscowionych jakby przy jednym ogromnym stole. Sala jako zywo przypomina sale kinowa albo teatralna. Albo arene. Bo urzednicy czasem spogladaja zza swojego stolu na petentow, czasem wolaja cos do siebie, czasem do ochroniarzy, ktorzy tez przemierzaja kilkumetrowy trotuar. I tez obowiazuja numerki.

W srodku czekal na nas niewyspany Javier. Mial w reku blekitna, coraz bardziej wypchana teczke z naszymi dokumentami, prowadzil takze wozek z teczkami innych klientow. Tego dnia czekaly go wizyty w USC, w urzedzie imigracyjnym, w sadzie. Narzekal na nadmiar obowiazkow. Abdul, ktory postanowil nam towarzyszyc, wydawal sie zaaferowany jego praca.
- Klawo, tylko jezdzisz do klientow, przedstawiasz problem, potem kompletujesz dokumenty i umawiasz spotkania - mowil.
- Juz nie tak klawo, kiedy nie masz swojego samochodu, a wizyty sa niemal w tym samym czasie. Coraz czesciej nie moge towarzyszyc klientom, bo musze wybierac, ktora wizyta jest wazniejsza - ripostowal.

W okienku w zasadzie zlozylam dokumenty, jakie wypelnil Javier. Z ta poprawka, ze w jego formularzu bylam mezczyzna. Wypelnilismy wiec druk raz jeszcze, dopisywalismy w pospiechu numer telefonu kancelarii Esperanzy i...urzednik podal mi niewielki papierek koloru zielonego, ktory w zasadzie byl tylko polakierowanym papierem makulaturowym:
- Oto NIE, prosze sprawdzic dane - zarekomendowal.

Moja rezydencja byla wiec latwo gniataca sie, zupelnie nie wizytowa, taka brzydka i powszednia. Tylko Abdul mial mine, jakbym wygrala na loterii:
- Chodzmy na kawe - i podarowal mi plastikowe etui, aby NIE przypadkiem sie nie zniszczyl.
Szczesliwie na tym papierku nie bylo daty granicznej mojego zamieszkania. Wygladalo wiec na to, ze moge przebywac w Hiszpanii bezterminowo. A moze urzednik zapomnial o wpisaniu daty? - glowilam sie w drodze do pracy. Zostal juz tylko slub, i bedzie szczesliwosc bezterminowa, jak na tej malej, zielonej kartce...