Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą room sharing. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą room sharing. Pokaż wszystkie posty

20 kwietnia 2015: Emigranckie mieszkanie - koszmar czy upragniona wolnosc?

Mieszkanie przy ulicy Bejar musialo w przeszlosci byc wieksze. Bo kiedy wchodzilo sie z korytarza i stapalo po salonie, widac bylo zalamania dykty, ktora oddzielala tenze przedsionek od nowo-utworzonego pomieszczenia. To pomieszczenie, mieszczace ledwie wieksze lozko i stolik nocny, bylo teraz sypialnia, tyle ze bez okna. A raczej - z malym wylomem w scianie zamykanym na haczyk. W pomieszczeniu obok, ktore pewnie bylo czescia drugiego, wiekszego pokoju na koncu korytarza, bylo miejsce na lozko, komode i telewizor. Lozko stalo na calej dlugosci pomieszczenia, na srodku. Pokoj mial nierowne sciany i nie dalo sie wstawic niczego, co by nie odstawalo - podobnie bylo z ostatnim pomieszczeniem, o dziwo zaopatrzonym w okno. Miescilo lozko, przestronna komode i...maly, kwadratowy stolik. Lustro, z braku miejsca, zostalo podwieszone na drzwiach i dyndalo za kazdym przekreceniem klamki.

W takim mieszkaniu mieszkalo nawet 10 osob. Pierwszy pokoj zajmowalismy my, drugi - para gospodarzy, trzeci - 4 kobiety. W salonie na kanapie spali adoratorzy kobiet z pokoju nr 3. Czasem spano wespol. Bylo glosno, tloczno i wesolo, zwlaszcza w zatloczonym pokoju nr 3. Jak te kobiety radzily sobie z przestrzenia pojedynczego lozka, ktore takze nie stalo prosto, a luke miedzy oknem a tymze zapychano pudlami po butach, nieuzywanymi ubraniami? Z moich obserwacji wynika, ze potrafily sie umowic, kiedy ktora spi w pokoju. Jedna bowiem pracowala w nocy jako sprzataczka, druga, nominalna wlascicielka pokoju, spala noca, a w dzien pozwalala sprzataczce korzystac z lozka. Inna, pracujaca jako opiekunka do dzieci, wracala do pokoju tylko na weekendy - kiedy wlascicielka pokoju chodzila na dyskoteki. Siostra wlascicielki zas z poczatku spala na kanapie salonu, aby raz na jakis czas spac z siostra w jednym lozku.

Wydawaloby sie, ze w dotknietej kryzysem Hiszpanii kazdy cent ma swoja wage i kazdy ciula, jak moze. Ale sytuacja powtarza sie w innych krajach. W Anglii pewna studentka dzielila lozko ze swoja najlepsza przyjaciolka, aby placic polowe czynszu. Jak przyznaje, teraz, kiedy ma juz stala prace, stac ja na wlasny pokoj. Musi jednak przeznaczac na czynsz 3-krotnie wiecej. I rzeczywiscie jesli czynsz w pokoju z podwojnym lozkiem wynosi 1100 funtow przy sredniej pensji 1776 funtow miesiecznie, to w zasadzie...placimy tylko za mieszkanie, nie zyjac. Nic dziwnego, ze przetacza sie zatem dyskusja, co zrobic, aby pokolenie dzisiejszych 20- i 30-latkow nie skonczylo u rodzicow albo, blizej rzeczywistosci emigranckiej, aby imigranci nie koczowali w klitkach po kilku i bytowali w humanitarnych warunkach. Jak chce nawet felietonistka "The Independent" Grace Dent, sa tylko 3 sytuacje, w ktorych mozesz sie znalezc w lozku z nieznajomym:
- pierwsza noc w wiezieniu
- tymczasowy azyl dla ofiar katastrof humanitarnych
- wstrzasajacy film Mike'a Leigh.
Reszta, jak przyznala dziennikarka - to naruszenie europejskich praw czlowieka.
I trzeba przyznac jej racje. Z jednym zastrzezeniem. Dziennikarze swoje, zycie (imigranckie dodajmy), swoje.