Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

4 wrzesnia 2012, zmieniamy mieszkanie po raz pierwszy cz. 1

Hernan i Eugenia byli bardzo dobrymi gospodarzami. Ale cena, jaka proponowali za pokoj bez wentylacji, byla za duza. H. wyliczyl, ze z naszymi wydatkami, tlumaczeniami dokumentow, tlumaczami podczas dwoch najblizszych spotkan w urzedach, mozemy byc na ulicy bostonskiej najwyzej miesiac. Potem i tak bedziemy musieli szukac mieszkania - przekonywal. Chcac nie chcac wiec ktoregos upalnego dnia H. porozmawial z Hernanem i ustalili, ze manatki zabieramy z koncem miesiaca, ze wszystkie oplaty uregulujemy takze przed opuszczeniem mieszkania i ze nie zerwiemy kontaktu.

W zasadzie nie wysilalismy sie w poszukiwaniu mieszkania. Ot, kilka wizyt w kafejce kuzyna, jedno ogloszenie zdrapane ze slupa - H. zapewnial, ze znajdziemy pokoj w 1 dzien! No wiec kiedy pojechalismy daleko na poludnie Madrytu, do Villa de Vallecas, nie dziwilam sie bardzo, ze za dobra cene mozna szybko sie przeniesc.

Mieszkanie 1 - tyl Vallecas, blisko parku i ryneczku-pchlego targu. Wlasciciel - Nigeryjczyk. W mieszkaniu zona i szwagier. Tytuluje nas 'swoimi przyjaciolmi' i prowadzi do lichego pokoju z oknem, gdzie oprocz lozka i malego regalu nie ma nic. Usmiechamy sie do siebie z Hayatem, ale wiele nie potrzebujemy.
Kuchnia na butle gazowa. Nie ma ogrzewania. Jakis przypadkowy schowek na produkty, przestronny. Lazienka w stanie normalnym. Zona Afrykanczyka dba o porzadek. Jak twierdzi, nie chce pracowac nigdzie indziej poza domem. Jest podejrzanie usluzna. Za wszystko nam dziekuje.
-Dziekuje - mowi, kiedy opuszczamy mieszkanie.
Dwa dni pozniej dobijamy targu, takze z osobista wizyta w ich domu. 230 EUR z oplatami za prad, gaz i wode.
-Dobra, ale nie chcemy problemow - powtarza lamana angielszczyzna mezczyzna. Mamy swoje problemy i jeszcze dodatkowe z ludzmi - nie chcemy. Pracujesz? - pyta podniesionym tonem.
-Tak, online - mowie, bo to prawda. - Szukam tez pracy tutaj, w Madrycie.
-To skad macie pieniadze na mieszkanie - mezczyzna staje sie podejrzliwy.
-Moj maz sprzedal ziemie u siebie w kraju - wypalam choc widze, ze H. nie jest z tej informacji zadowolony.
-Jak chcecie placic? Bo teraz musicie zaplacic za rezerwacje mieszkania - naciska Nigeryjczyk.
-Ile? - H. wstaje i wyciaga 50 EUR - wystarczy?
-Tak, moze byc.

Wieziemy nasze rzeczy przez cale miasto. Dwie linie metra i kawalek drogi z glownej stacji na obrzeza dzielnicy. Ladnie tu, zielono. Ale przeczucie, ze cos pojdzie nie tak, nie opuszcza mnie...

Brak komentarzy: