![]() |
fot.Constantin Deaconescu |
Czy tak jest rzeczywiscie? Dotarlam do kilku badan, przeprowadzonych li-tylko na spolecznosciach muzulmanskich o korzeniach tureckich i marokanskich z Antwerpii i Brukseli przez trio badaczy: Ahu Alanya, Gulseni Baysu oraz Marc Swyngedouw. Naukowcy zainspirowali sie wypowiedzia czlonka rodziny pochodzenia afrykanskiego, ktory na lamach innej flamandzkiej gazety zalil sie, ze "z powodu wykluczenia i dyskryminacji przez wiekszosc spolecznosci przyjmujacej w Antwerpii drugie pokolenie imigrantow czuje sie jak podejrzani obcy albo nawet najezdzcy z ich innym stylem zycia i brakiem integracji mimo zdobycia dyplomow czy dobrej pozycji socjo-ekonomicznej".
Przypuszczenia badaczy skupialy sie wiec na udowodnieniu tezy, ze gorzej (pod wzgledem postrzeganej dyskryminacji), beda czuli sie imigranccy mieszkancy Antwerpii niz Brukseli. Sparowali pochodzenie z wyksztalceniem i zestawili z poziomem postrzeganej dyskryminacji. Co sie okazalo? Imigranci marokanscy postrzegali siebie jako ofiary dyskryminacji, zwlaszcza w kontaktach z policja w Brukseli. Imigranci tureccy odczuwali dyskryminacje (Antwerpia) w czasie wolnym od pracy, kiedy sie gdzies spotykali albo w momencie prezentowania swojej kandydatury do pracy. Obie grupy mieszkajace w Antwerpii deklarowaly wyzszy poziom dyskryminacji jako incydentu, natomiast w Brukseli silniejsza byla dyskryminacja systematyczna (czyli trwala) w kontaktach z silami porzadku.
Dyskryminacja jest wiec drugim dnem problemow, jakie ma Belgia ze swoimi mlodymi. W polemice wobec wypowiedzi ministra Jana Jambona (szybko nazwanego Donaldem Trumpem Belgii) dzialacz spoleczny Bleri Llesi podaje inne wyniki badan, z KUL w Louvain-la-Neuve w swietle ktorego rasizm ze strony policji i jej brak relacji ze spolecznosciami miejskimi jest najbardziej dojmujacym czynnikiem na drodze do integracji. Autor utrzymuje wrecz, ze policja stosuje w swoich dzialaniach "profil rasowy".
Jesli rzeczywiscie tak jest, to obie strony (tak ta "biala", rzadowa, jak i mniejszosciowa imigrancka), maja sobie wiele do wyjasnienia. I wiele do wypracowania. Autor polemiki wobec Jambona widzi kilka rozwiazan, ktore moglyby poprawic relacje miedzy tymi dwoma obozami: zwiekszenie obecnosci sil porzadku w dzielnicach z nastawieniem na wspolprace z przedstawicielami spolecznosci, zaangazowanie pracownikow socjalnych i streetworkerow w dzialania prewencyjne oraz poprawe jakosci ksztalcenia. Pozostaje tylko dodac, ze wszystko brzmi ciekawie i inspirujaco, ale, tu zacytujmy ministra Jambona "nie zdarzy sie z dnia na dzien". Mimo wszystko rzadza nami "merytokraci" z okreslonego srodowiska, ktorzy tworza w polityce swoiste lobby. Oddajmy glos jednej z polityczek, ktora zadala niewinne pytanie do protagonisty "rzadow merytokracji", Paula Nuttala: "Czy powiedzialby Pan, ze te 97% bialych mezczyzn zrobilo ostatnio swietna robote z nasza gospodarka?". Dodajmy, z naszym ksztalceniem, z naszym spoleczenstwem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz