Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

15 sierpnia 2016, kino na walizkach - wakacyjny kacik filmowy

 "Escape from Poland to Disneyland" - ten fragment piosenki zespolu "Golden Life" z Gdanska pewnie do dzis czesc z nas przyspiewuje. A jak nie, to zapewne zna kawalek za sprawa filmu "Szczesliwego Nowego Jorku" Janusza Zaorskiego. Tam te mantre powtarza Punk (Daniel Olbrychski), po przeprawie z nielegalnym ladunkiem na pokladzie samochodu, jakby zlapal za nogi "amerykanski sen". Inni nie mieli takiego szczescia. Theresa (Katarzyna Figura) musiala pokazywac piersi, aby dostac wiecej pieniedzy od swojego szefa. Azbest (Cezary Pazura), pracowal przy montazu plyt azbestowych, Profesor (Janusz Gajos), zapijal swoja tesknote za Polska, podczas gdy Potejto (Zbigniew Zamachowski), pracowal na dwie zmiany, na czarno, przy pakowaniu miesa przez 3 lata bez dnia urlopu. Film zrealizowany w 1997 roku wcale nie stracil na aktualnosci. Moze tylko postaci z noweli Edwarda Redlinskiego sa zbyt przerysowane, malo autentyczne.
"Szczesliwego Nowego Jorku", rez. Janusz Zaorski, 1997

Ale my, emigranci, wiemy, ze pierwsze chwile ladowania w "ziemi obiecanej" - Disneylandzie - nie naleza do latwych. Czesto zapominamy o tym, jakie obowiazki zawodowe wykonywalismy w Polsce, godzimy sie na starcie na prace "gdziekolwiek". I snimy o lepszym zyciu, ktore okazuje sie byc trudniejsze, niz zakladalismy. Czesto tez oklamujemy siebie i bliskich, ze "przeciez kariera jest za progiem" albo, jak bohaterowie filmu Zaorskiego - filmujemy sie na tle palemek i fikcyjnych salonow fryzjerskich, deklamujac, ze to "moje". Taki film sluzy wiec otrzezwieniu - nie tylko nas, emigrantow, ale tez tych, co w Polsce czekaja na nasze pieniadze, na nasze opowiesci, nasza obecnosc. Tak, kochani rodzice, mezowie, zony, dzieci. Wasz bliski czesto wegetuje, aby wam bylo lepiej. Nie zarabia kokosow. Malo tego - zarabia tyle, za ile "lokalsi" nie chcieliby isc do pracy. Palemki maja tylko ukryc mizerie jego polozenia. Chyba, ze zakasa rekawy i ruszy sie doksztalcac. Ale to oznacza z kolei mniej pieniedzy przeslanych rodzinie...

"Brooklyn", rez. John Crowley, 2015
Moze byc tez inaczej, jesli mamy jeszcze te mlodosc, upor i konsekwencje. Ktos bliski zalatwia nam prace i zakwaterowanie w obcym kraju, pakujemy walizki i przyjezdzamy. Tam, zaczynamy prace ponizej kwalifikacji, ale probujemy dostac sie do szkoly i bronimy dyplom/dostajemy certyfikat umiejetnosci. Jak Eilis Lacey, bohaterka opowiesci "Brooklyn". Jej nowojorskie zycie toczy sie miedzy praca w domu handlowym (co niesmialej, niewierzacej w siebie i teskniacej za domem nie przychodzi latwo), a ploteczkami przy obiedzie w domu zarzadzanym przez czlonkinie kongregacji koscielnej. Dziewczyna rozkwita dopiero, kiedy poznaje Tony' ego - hydraulika o wloskich korzeniach. Co ciekawe, kiedy po jakims czasie spedzonym w USA Eilis wraca do Irlandii, do swojego miasteczka, nagle otwieraja sie przed nia perspektywy pracy (ktorej wczesniej nie miala), zycia towarzyskiego, a nawet zamazpojscia.

Ten prosty romantyczny obraz dostal owacje na stojaco podczas pokazu na festiwalu Sundance w 2015 roku. W historii skromnej dziewczyny przegladaly sie kolejne pokolenia Irlandczykow, Wlochow, Polakow, Rosjan, ktore w podobnym czasie szukaly swojego szczescia za oceanem. Film warto obejrzec - wiele z nas, Polek, wyjechalo z podobnych pobudek, bylo zmeczonych rutyna i nuda swojego zycia w Polsce. Czy odnalazlysmy spokoj ducha i milosc? To inna historia.

"Fatima", rez. Philippe Faucon, 2015
A moze wiele z nas ma upor Fatimy? Algierskiej imigrantki, ktora sama wychowuje dwie corki i pracuje pol-legalnie na dwie zmiany jako sprzataczka. Kobieta nie zyje zludzeniem, ze jeszcze cos moze znaczyc. Walczy o lepsze zycie swoich corek i jasno deklaruje, ze zrobi dla nich wszystko. Jej najstarsza corka widzi poswiecenie matki i zaciska zeby w wyscigu o prestiz - studiuje medycyne jak syn "patronki", u ktorej Fatima myje podlogi. Roznica jest jednak taka, ze syn klientki nie szanuje zarowno pieniedzy, ktore rodzice daja mu jako kieszonkowe (Fatima znajduje 10 Eur w kieszeni spodni do prania), jak i swoich studiow. A sama klientka na deklaracje swojej pracownicy niedowierza jej i kwituje, ze studia medyczne sa przeciez takie trudne i drogie. Corka Fatimy placze, kiedy udaje jej sie skonczyc pierwszy rok. I kupuje najtansze produkty, odkladajac na kasie te, ktore sa najmniej potrzebne. Zamiast chodzic na imprezy, zakuwa. Bo wie, ze albo wygra zycie albo bedzie w miejscu takim, jak mama. Mlodsza corka wykrzykuje, ze predzej bedzie krasc niz sprzatac obcym ludziom toalety. Brakuje jej determinacji matki i siostry, skoro zawsze pod reka jest jej tato. Ten chociaz kupi markowe buty...

Czekam, az jakis rezyser zrobi film o polskiej emigracji. Tej z teraz, bez serialowego zadecia, przerysowania i patosu. Prosto, autentycznie, bezposrednio. Tymczasem w wakacje zachecam do wejscia w inne czasy, inne kultury i, te same w gruncie rzeczy, problemy. Te historie pozostaja uniwersalne.  


Brak komentarzy: