Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

13 lipca 2012, piatek

To moj ostatni dzien w pracy. Podjelam decyzje, przekazalam. Nie spalam, aby ja wyjawic wspolpracownikom i szefowej. Dusilam ja w sobie dwa dni, w koncu wypalilam. I nic. Zadnego pozaru. Po prostu obowiazki zostana podzielone. A przypadkiem dowiedzialam sie, ze sama szefowa planuje zwariowana podroz, ale jeszcze nie teraz, w przyszlym roku. Tak, mialam bardzo przyjacielska rozmowe, nawet, jesli byla udawana i sugerowala tylko: znow ktos nas opuszcza, taki to podly swiat. Zostalam tez cieplo pozegnana przez dziewczyny, z ktorymi dzialalam przez 6 poprzednich miesiecy.

Czy czuje sie lepiej? Na pewno ryzykuje. Nie mam oszczednosci. Bedziemy zyli z pieniedzy mojego przyszlego meza. Podobno 3-4 miesiace, jak powiedziala nasza madrycka prawniczka Marta. Ale Marta slynie z optymizmu, zakladamy wiec 5-6 miesiecy pobytu i duuzo wydatkow na dokumenty, tlumaczenia, tlumaczy podczas kazdej wizyty w urzedach.

Pakowanie trwalo na przemian z celebracja urodzin. Z 15 na 16 lipca zaczelam zbierac niezbedne graty, kazda proba skladania ubran, ksiazek konczyla sie jednak fiaskiem. Co wlozylam cos do plecaka, samoistnie wypadalo mi z rak. I zaczynalam odplywac w smutku, zwatpieniu, czy na pewno dobrze robie, po co sie szarpie i czy wszystko w Madrycie bedzie przebiegac pomyslnie i zgodnie z planem.

To nie rzeczy, to ludzie kojarza sie z danym miejscem. Chwile po spakowaniu mialam przeciez oficjalne pozegnanie przed odlotem. Zegnac sie z przyjaciolmi nie jest latwo zwlaszcza, ze z kazdym cos tworzylam, cos przezywalam, i kazdego bliskiego wspieralam, jak moglam i czulam wsparcie, kiedy tego potrzebowalam. I teraz ta krucha rzeczywistosc po prostu rozpada mi sie w kieliszku szampana. Nie mam sily plakac, smutek i ekscytacja, co przyjdzie mi przezyc w Madrycie - te uczucia towarzysza mi przez kilka godzin przyjecia. Moja glowa pulsuje, a przeciez o 2. w nocy mam pociag do Krakowa i potem, o 8., samolot do Madrytu... 



Brak komentarzy: