Angela Merkel, choc w tej chwili bardziej popularna w wyszukiwarce ze wzgledu na jej wasy (przypomnijmy, przyprawione dwa dni temu przez izraelskiego premiera), wypowiedziala sie w roli arbitra w kwestii szwajcarskiego referendum ograniczajacego naplyw imigrantow z UE. Nawolywala do spokoju i ostrzegla panstwa czlonkowskie przed "ostrym cieciem w relacjach z Bernem" po tym, jak Bruksela odroczyla program transgranicznego przesylu elektrycznosci oraz rozmowy o wymianie naukowej.
Co Szwajcaria zrobila Europie? Obywatele tego panstwa zaglosowali przeciwko swobodnemu przeplywowi osob z UE (przeciw "masowej imigracji" bylo 50,3% bioracych udzial w referendum). Inicjatywa populistycznej, prawicowej partii UCD spotkala sie z nadzwyczaj wysokim poparciem spolecznym mimo oficjalnych danych, ze po otwarciu rynku dla przybyszy z krajow UE w 2002, kazdego roku przybywalo ok 8000 nowych imigrantow (w tym samym zrodle podaja jednak, ze w rzeczywistosci imigrantow bylo 10 razy wiecej). Przeczytamy tez, ze 23% populacji szwajcarskiej (a zatem blisko 2 mln ludzi) to obcokrajowcy, a 40% nowych przedsiebiorstw (dane Instytutu Orell Füssli Wirtschaftsinformationen) jest zakladanych przez imigrantow.
PS. Z dzisiejszego wydania lokalnej gazety "Metro" dowiedzialam sie, ze UE na dobre odcina sie od wspolpracy naukowej ze Szwajcaria. W tej chwili usunieto ja z listy krajow-beneficjentow programu wymiany studentow Erasmus.