Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontrola graniczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kontrola graniczna. Pokaż wszystkie posty

4 marca 2016, post-Unijna rzeczywistosc - troche wariacji

fot. Mucahit Gayiran
Czasem zastanawiam sie, co by bylo gdyby. Gdyby UE nie rozpadla sie tylko na papierze. Ale naprawde. Gdzie bylaby wtedy Polska? Takie pytania sa uzasadnione, bo Europa zamknela sie definitywnie na przybyszy z Afryki i Azji, ktorzy szukaja lepszego zycia, na uciekajacych przed wojna, na wybierajacych kraj, do ktorego podazaja na podstawie innego mitu - mitu o przyjaznym panstwie wielokulturowym.

Wielka Brytania dlugo zdawala sie byc takim krajem. Pracy w brud, dobra minimalna stawka, rzadkie kontrole papierów w sektorze malych i srednich przedsiebiorstw. Zatem praca dla kazdego, legalnego imigranta i nielegalnego przybysza. Do tego brak (zasadniczo) bariery jezykowej i liczne swiadczenia. Jak twierdzi moj maz, mozna bylo pracowac latami nielegalnie i miec sie z czego utrzymac, podrozowac i pobierac benefity. A po kilku latach mozna sprowadzac pozostalych czlonkow rodziny. To wlasnie te ostatnie korzysci rozsierdzily brytyjskiego premiera Davida Camerona. Widmo zmniejszenia, a nawet obciecia srodkow na pomoc spoleczna jednak nie zniechecilo tysiecy, ktorzy jak mantre powtarzali "England" i budowali szalasy w dzungli Calais. Panstwo wielokulturowe w modelu angielskim przypominalo szereg diaspor, anizeli mozaike skomponowana z wielu elementow. Byli wiec Pakistanczycy i Indusi (dwie grupy naplywowe najliczniejsze dotychczas), Nepalczycy, Polacy, Litwini, Slowacy, Lotysze, Nigeryjczycy, Somalijczycy, Jamajczycy - i wszystkie te grupy osobno. Anglikom przyzwyczajonym skadinad do widoku roznych twarzy, miasteczka, gdzie juz nie slychac angielskiego, przestaly sie podobac. Dlatego referendum daje wynik negatywny - UK opuszcza UE.

Donald Tusk apeluje wiec do migrantów, aby nie przyjezdzali do Europy i uratowali status quo UE.
Wiele panstw zamyka swoje granice (Austria, Macedonia, Bulgaria, Serbia, Rumunia, Szwecja, Dania i Belgia) i akceptuje "Plan Samsona", wysnuty przez holenderskiego polityka pomysl zawracania migrantow do Turcji. Turcja godzi sie na warunki pod naciskiem lobby UE i opracowuje plan umieszczania migrantów w swoich osrodkach, a czesci migrantow ekonomicznych daje bilety na powrot do swoich krajow. Tymczasem Grecja nie udzwignie kryzysu migracyjnego. W kraju dojdzie do zamieszek, bo UE zazadala drobiazgowej rejestracji migrantow i uchodzcow i wydawania specjalnego dokumentu uprawniajacego do podrozy wglab Europy (preferowani sa wylacznie Syryjczycy). Helleni sobie nie radza i zostaja wykluczeni z UE za niedopelnienie formalnosci, ktore de facto wstrzymuja migrantów na terytorium kraju. Sa pierwsze ofiary - w atmosferze skandalu Grecja podziela los UK.

Niemcy biora sie do roboty. Ponad milion nowych podan o azyl daje co prawda duzo nowych miejsc pracy, ale spora czesc decyzji przeciaga sie w czasie, doprowadzajac do przepelnienia centrów. W kilku z nich wybucha bunt na tle narodowosciowym (Afganczycy walcza z Syryjczykami i Irakijczykami) i zmusza kraj do przyspieszenia procedur. W efekcie kraj zaludnia sie nielegalnymi imigrantami, ktorzy otrzymali decyzje negatywne, ale nie zamierzaja wrocic do swoich krajow. Ostatecznie Niemcy optuja za systemem kwotowym dalekim od swoch obietnic i godza sie na kilkanascie tysiecy nowych azylantów rocznie. Majac jednak o 6 panstw czlonkowskich mniej do rozdzialu wszystkich przybywajacych do Europy, musza pogodzic sie z zalewem migrantami, jak poprzednio.

Szwecja i Norwegia zamykaja granice i ograniczaja przyjecia azylantow do kilkunastu tysiecy rocznie - preferujac Syryjczykow. Nie ograniczaja jednak pomocy socjalnej, jak to w koncu robi Dania i Holandia. Belgia staje w obliczu zalewu migrantami uciekajacymi z Calais i decyduje sie wprowadzic kwoty przyjec, a takze zredukowac pomoc socjalna azylantom. Jej granice z Francja pozostaja zamkniete. Co do jej sasiadki - Francji - blisko polowa mieszkanców "Dzungli" nie ma wyjscia i aplikuje tam o azyl. Problem w tym, ze spora czesc z nich ma juz dokumenty innych panstw czlonkowskich, np. Wloch. Kraj Cezarów odnotowuje wiec znaczny wzrost repatriacji migrantów. I pograza sie w konflikcie dyplomatycznym z Francja. Dodajmy, ze w wyborach parlamentarnych wygrywa nad Sekwana partia  Marine Le Pen, wiec i polityka migracyjna sie zaostrza.

Polska tonie w izolacjonizmie i zaciesnia wspolprace z Wegrami, Czechami i Slowacja - wkrotce dolacza do sojuszu Litwa i Lotwa. Po odmowie przyjecia uchodzcow i ogloszeniu, ze ma "wlasnych" uchodzców wsrod Ukraincow, nasz kraj rozluzni swoja polityke migracyjna. Ale tylko wobec sasiadow zza wchodniej granicy. Spowoduje to rzecz jasna wzrost podan o azyl ze strony Ukraincow i Bialorusinow. To zas doprowadzi do oburzenia Rosji, ktora z kolei zaciesni swoja wspolprace z Francja i UK.

A co robia migranci po rozpadzie "European Dream"? Pakistanczycy szturmuja kraje Zatoki Perskiej, Syryjczycy nadal ryzykuja zycie przeprawiajac sie do Grecji, az w koncu polityka europejska (akceptowanie wylacznie uchodzców przebywajacych w obozach w Turcji, Jordanii i Libanie), zmusza ich do zaprzestania ryzykownych rejsów. Afganczycy probuja za wszelka cene, ale w koncu decyduja sie na azyl w pierwszym lepszym panstwie UE. Czyli Bulgarii, Chorwacji i na Wegrzech. Irakijczycy i Iranczycy rozczarowani poziomiem zycia w Europie przestaja starac sie o azyl i staja sie imigrantami ekonomicznymi. Podobnie do Albanczykow, Kosowian i Roma, ktorzy zasilaja szeregi nielegalnych imigrantów. Czyli...co mi zrobisz, jak mnie zlapiesz.

4 wrzesnia 2013, sroda - Polacy jada do pracy

Autobus jednego z popularnych przewoznikow miedzynarodowych. Na bocznych czesciach karoserii tytul: "coach of the year". Wysoki podjazd, nie mozna pogapic sie na pasazerow. Sprawdzanie biletu i naklejanie etykiet na bagaz trwa 25 minut, choc kierowcow jest trzech i jeden bagazowy. Kazdy cierpliwie podchodzi do drzwi i pokazuje bilet.
- Ile sztuk bagazu? - pyta kierowca kobiete stojaca przede mna. Drobna, lekko po 50-tce, w bezowym wytartym, luznym swetrze. Kiwa glowa, ze nie rozumie.
- Pa ruski gawarysz? Inglisz? - przeciagle patrzy na nia kierowca.
- J 'a un billet - mowi francuszczyzna i pokazuje bagaz.
- Mr. le conducteur a demande combien pieces de baggage vous possedez - niesmialo podpowiedzialam. Kobieta lekko przechylila glowe w moja strone i pokazala, ze ma jeden bagaz.
- Dokad? - zapytal tym razem bagazowy.
- Mr. vous a demande ou vous partez - wtracilam sie. Kobieta pokazala bilet i odpedzila mnie gestem niczym natretna muche. Potem szybko weszla do autobusu i zajela jedno z ostatnich miejsc.
Moja kolei do rejestracji.  

Na kilka godzin przed planowanym odjazdem 2 wrzesnia z Warszawy w zasadzie nie ma miejsc. W srodku juz od kilku godzin siedza pasazerowie z innych czesci Polski: Bydgoszczy, Elblaga, Gdanska, Lublina. Przygladam sie bacznie przekrojowi demograficznemu pasazerow pomna, ze w autobusie tej samej firmy 7 lat temu, ale w odwrotnym kierunku, byla balanga brukarzy. A zatem:

- przod autobusu okupuja krzykliwi Polacy - jakas rodzina wielopoleniowa dolaczajaca do pracujacego zagranica Polaka. Ich ekscytacje wyraza glosne: JEDZIEMY! najstarszego czlonka rodziny - jechali do Francji
- w czesci centralnej usiadly dwie rodziny: ojciec z synem mowiacy miksem rosyjskiego i jezykiem czeczenskim. Syn maloletni, sporo kaszlal po drodze - jechali do Rzymu
- kobieta z dwojka dzieci - mowiaca po czeczensku, jadaca do Rzymu
- dwoch Ukraincow spiacych prawie cala droge do przesiadki - jechali do Rzymu
- polska matka z synem zaczynajacym studia w Strasbourgu
- dwoch studentow jadacych do Paryza
- Belzka siedzaca obok mnie jadaca do Liege
- Francuzka, ktora nie chciala pomocy w rozmowie z kierowca, jadaca na poludnie Francji
- kilkoro Ukraincow jadacych do Rzymu wsrod ktorych jedna pasazerka miala omylkowo bilet do Paryza
- Niemka wracajaca do Berlina po odwiedzinach rodziny w Poznaniu
- polska rodzina z Poznania, ktora wyjezdzala na wspolny urlop do Paryza

Bardzo mnie cieszyl ten widok wielobarwnosci i wiele jezykow na pokladzie. W Berlinie wszystko nagle ucichlo - wiekszosc "naszych" cudzoziemcow przesiadla sie do dwoch pozostalych autokarow. Wsiedli inni - przewaznie mlode Polki jadace do pracy w Belgii i Francji. Mialy ze soba swoje poduszki i zaglowki, kocyki - przyzwyczajone do trudow kilkunastogodzinnej wycieczki. W zasadzie ze soba nie rozmawialy poza tym, ze czekaly, az wysiada inni pasazerowie aby swobodnie rozlozyc sie w dwoch fotelach. Mezczyzn nie bylo.