Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ekwador. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ekwador. Pokaż wszystkie posty

14 grudnia 2012, jak zmieniamy mieszkanie po raz trzeci

Pieniadze sa (nie) dobrem, ktore szybko sie konczy tak, jak przyszlo. Przezywalismy powazny kryzys zaytulowany: sprawdzamy ceny zywnosci, rezygnujemy z protein i chodzimy pieszo tak daleko, jak sie da. Nie mialam butow na zime, H. cierpial na brak swetra, a temperatura spadala ponizej zera.

- Musimy zmienic mieszkanie na blizej pracy - wypalilam, bo i szef zapalil sie do projektu i zaoferowal pomoc w dzwonieniu do najemcow.

Zaczelismy wiec zbierac wszystkie ogloszenia napotkane na przystankach autobusowych, przegladalismy wszystkie strony internetowe z anonsami. Interesowaly nas 3 osiedla, barria: Entrevias, Palomeras i Vallecas. Byle nie musiec placic za bilet miesieczny. Maksimum 30 minut od pracy.

Pierwsze dni byly jak randka w ciemno. Pokoje byly albo nieumeblowane, albo nie mozna sie bylo zameldowac (a tego porzebowalismy do slubu), bo corka, bo siostra, bo kilkanascie osob na raz mialo meldunek, a nie mieszkalo. Albo lozko w pokoju dla pary wygladalo jak pojedyncze i nie dalo sie w zaden sposob rozlozyc. Albo dzielnica, w ktorej mielismy osiasc byla w przewazajacej czesci romska. Kobiety stojace pod blokiem, inne krzyczace z okien na swoje dzieci. Wszedzie duzo brudu, tony wiszacego prania. A pod klatkami mlodziez. Hasz i piwo, grafiti i niewybredne napisy.

Tuz przed swietami mijal drugi tydzien poszukiwan najtanszego, najlepszego i mozliwie najblizej usytuowanego domu. W koncu z ogloszenia w sieci wyklul sie spokojny i tani pokoj w przyleglej do Vallecas dzielnicy Entrevias, z podwojnym lozkiem, slonecznym oknem i ogrzewaniem. 31 minut pieszo od biura, wyremontowany i pomalowany na zolto, w odcieniu jasnego ugru.

Wplacilismy kaucje i mielismy przenosic graty w weekend 30-31 grudnia do nowej lokalizacji. Napisalismy tez do prawniczki Esperanzy, bardziej na wszelki wypadek niz po to, aby konsultowac decyzje. Jej odpowiedz nadeszla tego samego dnia i byla krotka:

- Jesli rzeczywiscie zmienicie mieszkanie, nie powiemy nic urzedowi. Moga byc klopoty.

Tymczasem poinformowalismy nasza boliwijska gospodynie o zmianie, zaoferowalismy pomoc w rekrutowaniu chetnych. W noc przed Wigilia usiadlam z nia, aby wydobyc z siebie tylko:

- Zostajemy z Toba, Maria. Nasza prawniczka odradzila nam zmiane mieszkania. Ale nie jestesmy w stanie placic tyle, ile przedtem. Da rade zejsc z ceny?

- Jak dobrze, nie chce tu nikogo nowego. 10 EUR mniej, ok? - odparla bez namyslu. - mozecie tez zmienic pokoj, bo druga lokatorka sprowadza siostre i zamieni sie ze mna pokojami.

- Niech bedzie.

Tak stracilismy kaucje w nowym mieszkaniu, przenieslismy sie do nowego pokoju z oknem, z ktorego wialo bardziej niz z poprzedniego. Sciany mialy splowialy, rozowy kolor. Wszedzie czulo sie wilgoc i chlod. Razem z kolorem scian plowiala nasza nadzieja na spokojne zycie w Madrycie.

- Wy chyba lubicie klopoty - podsumowal nas Abdul w pewien posylwestrowy wieczor, bladzac wzrokiem po zalamaniach w rozowej scianie.

Hernan y Eugenia Ramirez

Tych dwoje to nasi gospodarze. Wynajmuja nam kwadratowy pokoj z oknem na ulicy Bostonskiej, w czesci Noreste Madrytu. Pod 60-tke, ale rzezcy i zwawi. Ekwadorczycy, jak znaczna wiekszosc imigrantow tutaj. On od przeszlo 13 lat, ona dopiero dolaczyla do meza. On z rezydencja 5-letnia, ona bez papierow. Czym sie zajmuja? Zbieraniem czynszu od swoich lokatorow. Poza tym co jakis czas chodza na basen i na zakupy. W pozostale dni przesiaduja w klitce zrobionej z korytarza, oddzielonej od pozostalych pokoi lichym przepierzeniem.

Wlasnie. To przepierzenie jest kluczowe w moim ogladzie imigrantow. Kiedy pisalam, ze Madryt to wielkie pueblo, wiedzialam, ze czesc latino-imigrantow bedzie kopiowac swoje zwyczaje, swoje rozumienie przestrzeni i dystansu miedzyludzkiego na grunt europejski. Przepierzenie oddziela pokoje w ichnich domach, oddziela takze przestrzen mieszkalna od korytarza czy patio. W temperaturze bliskiej 40'C to sie sprawdza i sprawia, ze mieszkanie jest przewiewne. A tutaj - mieszkanie w bloku z pewnoscia nie jest tak dobrze wystawione na slonce i wiatr. Przepierzenie wiec jest raczej reliktem kulturowym, przeszczepionym na grunt obcej ziemi, niz czyms zastanym. Podobnie z wizerunkiem matki boskiej z Guadalupe. Jej obrazki sa w domu wszedzie, ma nawet swoj maly oltarzyk ze sztucznymi rozami w korytarzu.

Hernan i Eugenia to zgodne malzenstwo. Razem gotuja, razem sprzataja. Razem chodza praktycznie wszedzie. Teraz pozostaja nierozlaczni, ale 12 lat temu w Madrycie pracowal i zyl tylko on. Ona zostala z dziecmi w Ekwadorze. Za jego pieniadze zywila rodzine, posylala troje dzieci do szkol. On wysylal fundusze regularnie, za czasow prosperity kupil mieszkanie na ulicy bostonskiej i wyremontowal je tak, aby zajac w koncu pokoik z przepierzeniem i zbierac pieniadze od lokatorow. Ona czekala, a kiedy lepsze czasy sie skonczyly i dzieci odlecialy z gniazda, postanowila dolaczyc do meza.

Stalismy sie troche ich dziecmi, a reszta lokatorow spedzala znaczna czesc wieczorow w ich pokoiku. Byli dla nas jak wyrozumiali rodzice, dlatego mieszkanie bylo zawsze czyste i pelne smiechu, rozmow i latynoskich piosenek.