![]() |
Felix Nussbaum 'Exile' |
Ten obraz przypomina mi ksiazki, ktore ostatnio przeczytalam: "Emigranci", niemieckiego pisarza W. G. Sebalda i rodzimego Henryka Grynberga "Uchodzcy". Jedna i druga sa pozornie zapisami wspomnien autobiograficznych (Grynberg), lub biograficznych czterech postaci (fikcyjnych, choc wydaje sie, ze istniejacych naprawde po zapoznaniu sie z obszernym materialem zdjeciowym dolaczonym do ksiazki). Co je laczy? Wszystkie narracje sa tworzone przez postac z obrazu Nussbauma. Ludzi bez korzeni, odlaczonych jak gitara od pradu, od zycia. Zdolni do tworzenia, ale jakos pusci, bez energii, ktora popychala ich ku awangardzie w ich krajach. Niemcy, Polska, a docelowo Stany Zjednoczone, Szwajcaria, Izrael, Wielka Brytania. Grynberg nawet doslownie zauwaza, ze jeden z jego bohaterow, Marek Hlasko, po prostu nie potrafil pisac bez polskiej rzeczywistosci i tej mentalnosci, jednak odleglej od amerykanskiej. Frykowski czy sam Grynberg rowniez szukali inspiracji, ktorej jakos za oceanem bylo mniej. Byl alkohol, latwe okazje do zarobku, ale nie w zawodzie, w ktorym zablysneli w Polsce. Bohaterowie Sebalda z kolei izolowali sie od spolecznosci (w szklarni, w zakurzonym atelier, w odleglych zakatkach Europy), aby przeszlosc nie dawala znac. W obu ksiazkach niemozliwa ucieczka doprowadzala do samobojstw, samounicestwienia (terapia elektrowstraszami wujka Ambrosa), dziwactw (jak malowanie w pomieszczeniu pelnym smieci, bibelotow i ulatniajacego sie kurzu albo kontemplowanie starych plocien sprzed II wojny swiatowej przy uzyciu lupy w poszukiwaniu odpowiedzi na zabojstwo rodzicow). Pamiec rodzinna doprowadzala kolejne pokolenia do obsesyjnego szukania prawdy, grzebania w przeszlosci, w konfrontacji z trauma. Ale czy to spotkanie uleczalo? Na pewno dostarczalo wiedzy, co tak naprawde mialo miejsce. Bol jednak obecny jest w kazdej z opowiesci, kazdej karcie i zyciorysie. Nawet u czytelnika, ktory przeciez odbywa te podroze w przeszlosc, nierzadko wspominajac wlasne historie rodzinne.
Wrocmy do obrazu. Jako widz mozemy snuc tysiace przypuszczen. Ale po zapoznaniu sie z zyciorysem malarza, Felixa Nussbauma, szybko odkryjemy wspolna nic losow z jego malowanymi modelami i nim samym. Zydowskiego pochodzenia (jak wszyscy z powyzszych bohaterow), byl jednym z obiecujacych malarzy ruchu surrealisttycznego w miedzywojennych Niemczech. Po dojsciu do wladzy Hitlera najpierw ukrywal sie z zona Felka w Brukseli, a potem w Ostende. Kiedy Nazisci dotarli i tam, zostal przewieziony do Francji, a kiedy ukrywajacych sie malzonkow znaleziono w jednym z domow przyjaciol, zostali przetransportowani do Oswiecimia. Tam zginela cala rodzina Nussmauma: rodzice i brat. Ostatni z zyjacych czlonkow rodziny zmarl z wycienczenia w Stuthof.
Czy powinnam impregnowac czytajacych, kiedy opisuje historie z zeszlego stulecia? Nie, bo te historie i te narracje powtarzaja sie wsrod obiecujacych artystow-uchodzcow, ktorzy przybywaja do Europy teraz. Malarze, muzycy, poeci staraja sie o azyl, majac za soba wycienczajace podroze z wlasnych krajow, reperkusje, a czesto zabojstwa czlonkow rodziny przez rezim, ktorego byli przeciwnikami. Ta pamiec: o wlasnej ziemi, o rodzinie, o przodkach przesladuje i czasem nie pozwala na integracje, o jaka chodzi spolecznosci przyjmujacej. Jak napisal w lisciku post-it pewien somalijski uchodzca, mlody poeta, ktorego kiedys poznalam:
"Jest wiele drzwi, ktore bede dla Ciebie zamkniete. Miej odwage je otworzyc, a wtedy przeszlosc przestanie Cie scigac. Przyszlosc zagosci na Twojej twarzy usmiechem i tysiacem motyli. Idz i odlec w chmurach".
Albo bohater Sebalda:
"Jest taka niemiecka okrutna bajka, w ktorej jesli tylko poddasz sie czarowi, bedziesz musial mu ulegac do konca, az Twoje serce peknie, bez wzgledu na to, ile pracy wlozyles w jego zdjecie - w tym kontekscie tym czarem jest pamiec, pisanie i czytanie".
Czytajmy, piszmy, i pamietajmy, chocby byla to lektura bolesna.