Zreszta, w wywiadzie dla magazynu "Lejdiz" spotkaly sie dwie kobiety, ktore pasja przepelnia. Pozwolcie, ze zacytuje:
- Można o Pani powiedzieć, że jest Pani aktywistką na rzecz wolności?
- Wolność to dla mnie stan naturalny. Jeśliby ktoś zaczął mi odbierać
powietrze, powiedziałabym: proszę mi nie odbierać powietrza. Po prostu dużo
widziałam i w dzieciństwie nasiąknęłam poczuciem, jak to jest, jak się nie ma
wolności.
Czlowiek z pasja nie podda sie wiec rygorowi nowego, emigranckiego zycia. Bedzie troche ponad to, co mu sie oferuje. Beda i trudne momenty, ale, jak z kolei zauwazyla moja kolezanka z Londynu: "wazne jest, aby posiadac cel i dazyc do niego". Cel implikuje dzialanie i jest przeciwienstwem abstrakcyjnych marzen. Zaklada, ze go zrealizujemy. Musimy go tylko zobaczyc.
Dzis, za chwile, mam wywiad z kolejna bohaterka, ktora na emigracji potrafi znalezc swoje miejsce i potrafi dawac innym, co udalo jej sie osiagnac. Co to dla mnie znaczy? Coz, sa ludzie, ktorzy potrafia swoj cel osiagnac i widza wrazliwym okiem, co dzieje sie wokol. W tym kontekscie troche racji ma autorka tekstu w natemat.pl piszac, ze emigracja tworzy lepszych Polakow. Z drugiej strony - przeciez wielu emigrantow wraca z poczuciem porazki, teskniac zwyczajnie za krajem, ktory ma bardziej przyjazne oblicze, choc jest tak samo przezarty kryzysem i bezrobociem. Moze nie widzieli celu? Moze pomylili filozoficzny stan uszczesliwienia z wypchana kieszenia? Statystyki, ktore z kolei podaje inny artykul w natemat.pl alarmuje: Polacy zdominowali statystyki przestepstw, az 5 tys. zbrodni i wykroczen popelnili w UK nasi rodacy.
Emigracja ma wiec dwie, jesli nie wiecej, twarzy:
- wzbogaca mentalnie tych, ktorzy wyjezdzaja, jesli jada z jakims bagazem doswiadczen, kariery i znajomosci jezyka
- zubaza mentalnie i pozbawia tego, na co sie czekalo: domu, dobrych zarobkow, a takze pryskaja zludzenia o lepszym zyciu.
Pytanie wiec: po co jedziemy? Czy tylko po wyzsze zarobki? Czy tam nie chcemy tworzyc "wartosci dodanej" i dzialac na rzecz spolecznosci?