Polecany post

24 listopada 2021, E-migrantka z pogadanka o uchodzcach i powrot do "SOS-u"

Wielomiesieczna juz dyskusja wokol osob probujacych dostac sie do Polski z terenow Bialorusi polaryzuje. Polaryzuje nie tylko takich ja i mo...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą swiatopoglad. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą swiatopoglad. Pokaż wszystkie posty

20 wrzesnia 2014: dobrze mowic w jezyku obcym nie wystarcza aby sie zintegrowac

O ile w Polsce dyskutuje sie (choc wciaz to etap pomyslu) o wprowadzeniu egzaminu panstwowego dla cudzoziemcow starajacych sie o karte stalego pobytu, o tyle w innych krajach jezyk wcale nie jest kluczowym elementem integrujacym ze spoleczenstwem przyjmujacym. Przynajmniej tak wynika z badan przeprowadzonych ostatnio w Brukseli przez Katolicki Uniwersytet w Louvain (UCL).

W swiadomosci potocznej dyskryminuje sie tego, ktory "nie kracze, jak wrony". Jezyk jest wciaz bowiem uznawany za podstawowa forme integracji ze spoleczenstwem, do ktorego chce przynalezec imigrant. Ma zapewniac poznawczy komfort (przeciez rozumiem, co do mnie mowia) i emocjonalna pewnosc, ze nie padnie sie ofiara manipulacji (wiem, czego ludzie ode mnie oczekuja, potrafie temu sprostac). Istotnie, wedlug badania przeprowadzonego przez socjolingwistow: Anne Sophie Romainville i Philippe'a Ambye, w jezyku mediow wiekszosc stereotypow kojarzonych z imigrantami dotyczy ich slabej badz zadnej znajomosci jezyka kraju przyjmujacego albo wrecz braku woli do nauki (jako, ze znac jezyk spoleczenstwa przyjmujacego to "dzielic wspolne spoleczne wartosci").

Gdzie lezy prawda? Socjolingwisci z UCL zauwazyli, ze porozumiewac sie w danym jezyku to "integrowac sie wtornie". Co oznacza wtorna integracja (czy tez w doslownym tlumaczeniu "integracja nabyta - "integration reussite")? To proces spoleczny, w ktorym jednostka dobrze i sprawnie funkcjonujaca spolecznie (znaczy - po prostu zintegrowana) nadbudowuje system wartosci i kulture nabyta wyznaje jako swoja. Jak taka integracje w ujeciu psychologicznym okreslal Kazimierz Dabrowski - to "wysublimowana struktura uczuciowa, nadpopędy samozachowawcze i gatunkowe (metafizyczny i społeczno – moralny) oraz rosnąca samoświadomość wiążą postawę aktualną z retrospektywną i prospektywną, tworząc nową hierarchę celów w odniesieniu do wyraźnego ideału, nową, wielowymiarową metodę wzbogacania osobowości – samowychowanie".

Inaczej mowiac - jednostka zdrowa w sensie mentalnym, wyrazajaca chec partycypacji spolecznej i chcaca aktywnie ksztaltowac rzeczywistosc jest zdolna do wzbogacenia swojego swiatopogladu nowym, nabytym i traktowania go jako swojego. Jezyk jako element pewnej kultury - stanowi zatem etap integracji spajajacej jednostke w sensie socjologicznym z dana grupa i w sensie psychologicznym - wzbogacajacy osobowosc. Jak podskresla pomyslodawca badania: "nieznajomosc jezyka to raczej konsekwencja braku partycypacji spolecznej jednostki (czy tez szerzej - integracji spolecznej), a nie jej przyczyna. 

Jesli wiec spotkasz Hindusa, ktory kiepsko mowi w danym jezyku, wcale to nie oznacza, ze nie ma on woli, aby sie nauczyc mowic. Byc moze prowadzi wlasny biznes i kontaktuje sie przewaznie ze swoimi krajanami. Byc moze nie ma wolnej chwili na podjecie nauki. Jezyk bedzie u niego raczej efektem uplywu czasu, jaki spedzil w danym kraju, niz "lenistwa poznawczego", jakie latwo mu przypiszemy...


Korzystalam z artykulu w dzienniku "Metro" z 10 marca 2014.

5 maja 2013, niedziela: Wywiad z polska emigrantka dla "Lejdiz Magazine" - odslona pierwsza

Nawet, jesli miejsce, w ktorym sie mieszka, jest tylko tymczasowe i ciagle nas "cos"gna, warto swoj tymczasowy czas zapelniac rzeczami i wydarzeniami wartosciowymi. Co jest wartosciowe? To po prostu cos, co nas rozwija. Ja tak traktuje dziennikarstwo, choc H. twierdzi, ze na charytatywna dzialalnosc nas nie stac. Moim argumentem bedzie jednak zawsze, ze dzieki pisaniu i rozmowom rozwijam sama siebie. A potem nagroda jest, ze rozmowczyni pisze do mnie, ze miala najlepszy wywiad od dawna.

Zreszta, w wywiadzie dla magazynu "Lejdiz" spotkaly sie dwie kobiety, ktore pasja przepelnia. Pozwolcie, ze zacytuje:

- Można o Pani powiedzieć, że jest Pani aktywistką na rzecz wolności?

- Wolność to dla mnie stan naturalny. Jeśliby ktoś zaczął mi odbierać powietrze, powiedziałabym: proszę mi nie odbierać powietrza. Po prostu dużo widziałam i w dzieciństwie nasiąknęłam poczuciem, jak to jest, jak się nie ma wolności.
 
Czlowiek z pasja nie podda sie wiec rygorowi nowego, emigranckiego zycia. Bedzie troche ponad to, co mu sie oferuje. Beda i trudne momenty, ale, jak z kolei zauwazyla moja kolezanka z Londynu: "wazne jest, aby posiadac cel i dazyc do niego". Cel implikuje dzialanie i jest przeciwienstwem abstrakcyjnych marzen. Zaklada, ze go zrealizujemy. Musimy go tylko zobaczyc.
 
Dzis, za chwile, mam wywiad z kolejna bohaterka, ktora na emigracji potrafi znalezc swoje miejsce i potrafi dawac innym, co udalo jej sie osiagnac.  Co to dla mnie znaczy? Coz, sa ludzie, ktorzy potrafia swoj cel osiagnac i widza wrazliwym okiem, co dzieje sie wokol. W tym kontekscie troche racji  ma autorka tekstu w natemat.pl piszac, ze emigracja tworzy lepszych Polakow. Z drugiej strony - przeciez wielu emigrantow wraca z poczuciem porazki, teskniac zwyczajnie za krajem, ktory ma bardziej przyjazne oblicze, choc jest tak samo przezarty kryzysem i bezrobociem. Moze nie widzieli celu? Moze pomylili filozoficzny stan uszczesliwienia z wypchana kieszenia? Statystyki, ktore z kolei podaje inny artykul w natemat.pl alarmuje: Polacy zdominowali statystyki przestepstw, az 5 tys. zbrodni i wykroczen popelnili w UK nasi rodacy. 
 
Emigracja ma wiec dwie, jesli nie wiecej, twarzy: 
- wzbogaca mentalnie tych, ktorzy wyjezdzaja, jesli jada z jakims bagazem doswiadczen, kariery i znajomosci jezyka
- zubaza mentalnie i pozbawia tego, na co sie czekalo: domu, dobrych zarobkow, a takze pryskaja zludzenia o lepszym zyciu.
 
Pytanie wiec: po co jedziemy? Czy tylko po wyzsze zarobki? Czy tam nie chcemy tworzyc "wartosci dodanej" i dzialac na rzecz spolecznosci?


2 maja 2013, czwartek: Obrazoburcza pocztowka - czyli czekamy na wywiad w Polsce

Dzis troche obrazoburczo. Doszlismy z H. do wniosku, ze Europa przechodzi kryzys. Nie tylko tozsamosciowy, ale takze jest przepelniona imigrantami i niebawem wybuchnie.

Moim zdaniem mial racje Zygmunt Bauman piszac, ze "uchodzctwo okrada z tozsamosci", choc nie zyjemy w epoce totalitaryzmow albo inaczej - sa one odlegle jeszcze, ze to "gdzies daleko" nie wplywa na poczucie bzpieczenstwa. Nasza tozsamosc na emigracji to pustka, ktora probujemy zapelnic inna warstwa znaczen, symboli i tego, co dla nowej zbiorowosci wazne. W momencie, kiedy trafiamy na tygiel, gdzie jest tozsamosci do wyboru, do koloru, trudno jest sie poruszac i jeszcze trudniej "byc w domu" nawet, jesli ten dom jest tymczasowym domem.

Odczulismy ten stan w Polsce, jeszcze bardziej w Belgii. Kraj ten ma wielu uchodzcow, imigrantow ekonomicznych, ex-patow. Kazdy przywozi ze soba poczucie "jestem tu tylko na chwile". Nie uczestniczy w procesie konstruowania, moze abstrakcyjnie to zabrzmi, wspolnego, lokalnego dobra - wspolnej "wartosci dodanej". A jesli juz, to dopiero w ktoryms pokoleniu, po "zadomowieniu" sie. Nie widzialam, jako zywo zadnego Marokanczyka, Pakistanczyka, Indusa, Afgana, ktorzy kilka lat po przyjezdzie do Belgii chcieli robic cos dla swojej spolecznosci, a takze szerzej, dla spolecznosci lokalnej. Osobiscie mni to smuci, bo pozostawia ten kraj (tu wpisz nazwe kraju), wyjalowionym. Kraj, ktory sluzy im za sakiewke do poprawienia sytuacji materialnej.

Znajomi twierdza, ze kraje europejskie, przez swoja kryzysowa polityke imigracyjna i zamykanie drzwi nowym imigrantom, skutecznie wywabiaja jak niechciana plame, poczucie, ze moge byc Belgiem pochodzenia azjatyckiego, afrykanskiego. Zapewne jest w tym troche prawdy, skoro sfrustrowany Hindus rzuca w funkcjonariuszke swoja karta tymczasowego pobytu mowiac, ze skoro daje mu pozwolenie na prace tylko na miesiac, po co trzyma go w tym kraju? - to autentyczny przyklad znajomego, ktory w Belgii spedzil ok 8 lat.

Gdzie zatem szukac siebie, bedac poza granicami kraju, z ktorego sie pochodzi, jak zachowac trzezwosc ogladu spraw i nie czuc sie gorszym, a co najwyzej przybyszem? Paradoksalnie pomaga praca. Te kilka godzin dziennie aranzuje dzien, pomaga poukladac sprawy i oddala widmo powrotu, zwlaszcza, jesli mialby byc to powrot niechciany. Na pewno pomaga tez doksztalcanie i znajomosc jezyka. Przy, moze i sporym wysilku, mozemy pracowac w zawodzie, bez koniecznosci "zaczynania od zera". Ale przede wszystkim, wazne, aby wiedziec, ze kazdy jest rowny i nie ma czlowieka niechcianego czy nielegalnego, nawet, jesli inaczej stanowia dokumenty.